Tak rozległego pleneru jeszcze nie mieliśmy. Zaczęliśmy od planowanej drogi pomiędzy Bełczyną a Rząśnikiem. Niestey, gdy wysiedliśmy z samochodów – okazało się, że i owszem rano pewnie byłoby tu ładne światełko, ale późnym popołudniem wygląda to mizernie. Wsiedliśmy więc w nasze automobile i pojechaliśmy w stronę Wlenia. Tuż przed Bystrzycą znaleźliśmy jakiś kawałek krajobrazu i ruszyliśmy na łowy.
Przedzierając się przez łany zboża, ścieżką udeptaną przez dziką zwierzynę dotarliśmy do średniociekawej łąki
Natychmiast rzuciliśmy się na co tylko kto dojrzał. A to na czereśnie (słodkie były), a to na robaczki (motylki, pajączki, muszki), a to na kwiatki, a to na majaczące w oddali Karkonosze.
Później znowu ruszyliśmy w zboża, w poszukiwaniu ciekawych motywów.
tak 🙂 co sie zle zaczyna to sie dobrze konczy 😀